Archiwa kategorii: AKTUALNOŚCI

„Kraina wielkiego nieba”

Od piątku w kinach „Kraina wielkiego nieba”.
Przejmujący portret młodej matki osaczonej przez opresyjne kulturowe schematy. Świetna rola Carey Mulligan!
„Kraina wielkiego nieba” i „Fuga” to filmy bardzo różne, ale coś jednak je łączy. I jest to nie tylko moment polskiej premiery ;)
Rozmawiają o tym Martyna Harland (Filmoterapia.pl) i Aleksandra Strójwąs. Do refleksji – przed lub po wizycie w kinie.
Nie potrafimy odpuszczać i jesteśmy dla siebie zbyt surowe. Premiery tego weekendu – „Fuga” i „Kraina wielkiego nieba” – to przejmujące portrety młodych matek

„Fuga” na kinowym ekranie

Od wczoraj w kinach „Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej.
Po przyjętych z mieszanymi uczuciami – za granicą lepiej niż w Polsce – „Córkach dancingu”, reżyserka powraca z thrillerem psychologicznym. „Fuga” to film o kobiecie, ale nie tylko dla kobiet. Krytycy opisują go jako hipnotyzujący, mroczny, tajemniczy…
W głównej roli Gabriela Muskała – świetna aktorka, do tej pory w kinie trochę niedoceniana. To ona jest też autorką scenariusza.
Kto już widział? Podzielcie się opinią!

Premiera „Glastonbury 2000”

Dziś polska premiera wydawnictwa „Glastonbury 2000”. To zapis koncertu Davida Bowiego z 25 czerwca 2000 roku. Tamten festiwalowy występ przeszedł do historii, przez niektórych krytyków muzycznych okrzyknięty najlepszym w historii festiwalu oraz najlepszym w karierze artysty.
Bowie był też związany ze światem kina. Zagrał w blisko 30 filmach, m.in. Poncjusza Piłata w „Ostatnim kuszeniu Chrystusa” (1988) Martina Scorsese, Teslę w „Prestiżu” (2006) Christophera Nolana i agenta Philipa Jeffriesa w „Miasteczku Twin Peaks” (1992) Davida Lyncha. Użyczył też głosu Maltazarowi w animacji „Artur i Minimki” (2006) Luca Bessona. Miał zagrać rolę Niandera Wallace’a w „Blade Runner 2049”. Nie zdążył…

O „Zimnej wojnie”

Trwają dyskusje o szansach oscarowych, tymczasem – ku zaskoczeniu wielu krytyków i rozczarowaniu wielu kinomanów – „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego bez nominacji do Złotych Globów.
W kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny w walce o statuetkę zmierzą się: libijski „Kafarnaum” Nadine Labaki (zdobywca Nagrody Jury w Cannes), belgijski „Girl” Lucasa Dhonta (doceniony już m.in. w Cannes i San Sebastian), niemiecki „Werk ohne Autor” Floriana Henckela von Donnersmarcka (w Wenecji nominowany do Złotego Lwa), japoński „Shoplifter” Hirokazu Koreedy (zdobywca Złotej Palmy) oraz „Roma” Meksykanina Alfonso Cuarona (nagrodzony już Złotym Lwem w Wenecji i Brązową Żabą w czasie Camerimage).
Pozostaje mieć nadzieję, że oscarowe nominacje ułożą się inaczej. Trzymajmy kciuki!

Orson Welles is back…

„The Other Side of the Wind” to ostatni film Orsona Wellesa. Do tej pory pozostawał nieukończony. Teraz – blisko 60 lat po tym, gdy narodził się pomysł – trafia na ekrany większe i mniejsze. Bob Murawski, Peter Bogdanovich i Beatrice Welles (córka reżysera) z ponad 100 godzin nagranego materiału stworzyli ponad dwugodzinny film.
Pomysł na historię zrodził się w 1962 roku. Początkowo film miał nosić tytuł „Sacred Beasts”. Welles zarzekał się, że zdjęcia będą gotowe w 8 tygodni – tyle, ile trwa akcja – ale słowa nie dotrzymał. Praca na planie trwała blisko 10 lat.
Gdy w 1975 roku Welles odbierał Oscara za całokształt, liczył, że nagroda na nowo rozbudzi zainteresowanie jego twórczością i znajdą się chętni, by sfinansować ukończenie filmu. Tak się jednak nie stało. Zgłosiło się wprawdzie kilku chętnych „inwestorów”, ale wszystkich odstraszył podobno mroczny klimat wellesowskiej wizji…
„The Other Side of the Wind” to film o filmie, o kinie, o reżyserze. Bardzo autotematyczny i autoironiczny. Początkowo Welles miał grać główną rolę. Zdecydował się jednak odstąpić ją Johnowi Hustonowi. Wielki reżyser u wielkiego reżysera gra wielkiego reżysera…
Peter Bradschaw z „The Guardian” napisał, że „The Other Side of the Wind” to „huragan gniewu i dowcipu”. Widzowie w opiniach mocno podzieleni. Warto się sprawdzić.